środa, 30 stycznia 2019

Szczytnik i okolice w maju


Najwyższa pora zmienić kierunek wycieczek i pojechać w Ziemię Kłodzką. Dnia 19 maja 2018 pojechałem do Polanicy Zdrój. Miejscowość ta jest moją bazą do pieszych wycieczek po okolicznych wzniesieniach Gór Stołowych i Gór Bystrzyckich. Dzisiaj, dla rozgrzewki wybrałem trasę łatwą, ale urokliwą. Jest to mój stały, podstawowy wariant wycieczki po południowo-wschodnim krańcu Gór Stołowych jakim jest stoliwo Szczytnika i sąsiednich górek. Teren daje możliwość obserwacji różnych form skalnych, leśnej flory i fauny oraz ciekawych tworów cywilizacji. Nie jest to obszar duży, ale można go zwiedzać wielokrotnie i za każdym razem odkrywać coś nowego.
Fragment wnętrza Pijalni zdrojowej w Polanicy. 

Widok na jedno z ważniejszych skrzyżowań w mieście, zza rzeki Bystrzycy Dusznickiej. 

Park Zdrojowy. Widok na budynek Pijalni. 

Park Zdrojowy - rejon Pijalni. 

Park Zdrojowy. W tle budynek Sanatorium Wielka Pieniawa. 

Budzący poczucie harmonii i porządku chodnik oraz mur oporowy przy ulicy Krynicznej. Tędy wiedzie trasa ku leśnym ostępom. 

Coraz bliżej. 

Mijamy ostatnie zabudowania i wkraczamy na leśną ścieżkę. Po stromym podejściu znajdujemy się na takiej pięknej drodze w sosnowym lesie. 


Znajdujemy się gdzieś między Złotym Widokiem a Garncarzem. Dominującym gatunkiem drzewa jest tu sosna. Poza tym rosną tu świerki, modrzewie, nieco brzóz i inne mniej liczne gatunki. Co pewien czas napotykamy niewielkie, niezbyt okazałe skałki piaskowcowe. Tu możemy godzinami spacerować po wygodnych ścieżkach pokrytych białym piaskiem i igliwiem. Z uwagi na bliskość miasta są to znakomite tereny do pieszej rekreacji dla wczasowiczów i kuracjuszy. Jednakże nie można mówić, że szlaki są tu przeludnione. Sytuacja ta sprzyja odpoczynkowi i umiarkowanej aktywności fizycznej. Jeżeli ktoś ma ochotę, można nabrać większe tempo i zdobyć jeden, lub kilka okolicznych szczytów i nawet się przy tym trochę zmęczyć. Można tu obserwować dość klasyczne ekosystemy leśne w postaci borów sosnowych. Wydaje się to dość banalne, ale według mnie warto je odwiedzić.








Opisywany fragment trasy najlepiej przejść szlakiem zielonym. Okrążamy Piekielną Górę od zachodu i wychodzimy na rozdrożu. Obok punktu wypoczynku wchodzimy na drogę asfaltową i mijamy zabudowania, między innymi restaurację Piekiełko. Kolejno wkraczamy znowu w sosnowy las i podziwiamy jego urodę. Droga do celu wiedzie wspaniałymi ostępami, które opiszę innym razem. Po około 25 minutach jesteśmy na miejscu czyli na terenie otaczającym Zamek Leśna w Szczytnej. O szczegółach dotyczących tego obiektu napiszę innym razem. Dzisiaj ograniczę się do stwierdzenia, że zamek, w większości, nie jest udostępniany do zwiedzania. Można jedynie zobaczyć kaplicę i przyległe doń pomieszczenie. W obiekcie znajduje się Dom Pomocy Społecznej dla mężczyzn. Okolica jest bardzo piękna i tajemnicza.



Zbliżamy się do zamku...

Po prawej brama na teren niedostępny dla zwiedzających. Na lewo most zwodzony którym dotrzeć można do kaplicy.

Mury z piaskowca są siedliskiem dla cymbalarii murowej.





Wejście do kaplicy (zwykłe drzwi). 

Boczna droga między budynkiem a murami. 


Wjazd na dziedziniec. 



Rzut oka za mury - ku dolinom. Tam smutny widok - resztki huty szkła w Szczytnej.

Niedaleko zamku znajduje się punkt widokowy z którego wspaniale widać panoramę drogi krajowej nr 8 i jej otoczenie. Na platformę widokową prowadzą metalowe schody. Drewniany podest zamocowany jest na skałach. Ochronę stanowią metalowe barierki na których niestety powoli pojawiać się zaczynają kłódki. Za bramą wjazdową udałem się w stronę lasu.

Pagórkowaty, nierówny teren, dużo skałek i sosny. To jedno z piękniejszych miejsc w okolicy. Po chwiali napotykam interesujące obiekty.




Na skałach wykute są reliefy przedstawiające stacje Drogi Krzyżowej. Proste w formie i przystępne w przekazie wtopione w przyrodę.

Jedna ze stacji znajduje się na tej wspaniale skale w formie grzyba - tak charakterystycznej dla Gór Stołowych. 


Młody pęd orlicy. 

W drodze powrotnej minąłem zabudowania o których wcześniej pisałem i znowu dotarłem do drogi asfaltowej. Poszedłem częściowo inną trasą, oczywiście przez las. Obszedłem od południa Piekielną Górę i Wysoki Kamień oraz Garncarza. Droga powoli idzie ku dołowi, do doliny rzeki Bystrzycy Dusznickiej. Przez długi odcinek idziemy wzdłuż rzeki oraz linii kolejowej.





Tory kolejowe linii 309. Jest to przywrócona do funkcjonowania kilka lat temu trasa łącząca Kłodzko Nowe z Kudową Zdrój przez Polanicę i Duszniki.

Panorama Polanicy Zdrój z drogi nieopodal toru saneczkowego "Góralka". W oddali widoczny Masyw Śnieżnika.

Już w mieście. Skrzyżowanie Kościelnej i Kryniczej.

Piękna pogoda sprzyjała wędrówce. Polanica Zdrój w sezonie wiosenno letnim pełna jest kuracjuszy i wczasowiczów oraz innych osób które chętnie spędzają tu czas w wolnych chwilach. Wieczorem tłumy spacerują po mieście i korzystają z szerokiej oferty gastronomicznej. Powrót z wielogodzinnej wędrówki wśród przyrody, nie stanowi jednak przykrego szoku. Łagodny charakter miasta pozwala na płynne przejście między przyrodą a cywilizacją. Powrót w te strony wydaje się być nieunikniony. Okolica obfituje w atrakcje i warto je zobaczyć.

piątek, 18 stycznia 2019

Góry Suche w kwietniu - część trzecia


Pod koniec kwietnia, a była to druga połowa tego miesiąca, dokładnie 21 dzień, który akurat wypadł w sobotę, pojechałem na jeszcze jedną wycieczkę w Góry Suche. Postanowiłem, że dziś wreszcie dotrę do obiektu, który do tej pory omijałem - przypadkiem lub intencjonalnie.

Schronisko Andrzejówka w otoczeniu drzew, drewnianych konstrukcji, rozmaitych przedmiotów gospodarczych oraz kolorowych kubłów na śmieci w wiosennym słońcu, widziane nieco od zaplecza.

Zbliżenie na budynek ze szczegółami. 

Nastrojowa tablica informacyjna.

Widok na górę Suchawę (928 m n.p.m.).

Na wstępie, bez szczególnego planu, wybrałem do zdobycia szczyt pierwszy z brzegu - Waligórę. Jest to najwyższa góra w paśmie Gór Suchych (936 m n.p.m.). Dotarłem tam w bardzo szybkim tempie, nie bez wysiłku, dość ekstremalnym szlakiem żółtym. Wiedzie on stromym zboczem, po bardzo kamienistym, miejscami osypującym się, nierównym i pełnym korzeni podłożu. Dotarcie na szczyt od podnóża zajęło mi poniżej 15 minut.

Na szczycie świerki oraz liczne buki, niektóre o krzywych, zdeformowanych pniach i konarach.







Ścieżka prowadząca w dół, z drugiej strony szczytu.

Po krótkim odpoczynku poszedłem dalej. Postanowiłem, że dzisiaj pokręcę się po okolicznych szczytach i nie będę się oszczędzać. Pokonawszy wąską ścieżkę dotarłem do szerokiej drogi. Postanowiłem zaliczyć kolejną górę w okolicy - Suchawę (928 m n.p.m.). Jest ona znana jest z tego, że oferuje piękne widoki zarówno na góry po polskiej jak i czeskiej stronie. Przez Suchawę wiedzie szlak niebieski i można idąc nim dotrzeć na kolejny szczyt - Kostrzynę, dalej na Włostową aż wreszcie osiągnąć miejscowość Sokołowsko. Szlak ten oczywiście tam się nie kończy i śmiałkowie mogą wędrować dalej.










Ze szczytu, ścieżką dość stromą dotarłem do bocznej, mało uczęszczanej dróżki, idącej stokiem, poziomo, po swego rodzaju półce. Jest to miejsce doskonałe na odpoczynek. Stok jest tam dobrze nasłoneczniony, widoki sprzyjające dobremu trawieniu, więc można w miłych okolicznościach wypić kawkę, albo herbatkę, zjeść coś i zastanowić nad sensem chodzenia po górach i pagórkach. Wprawny obserwator dostrzeże - poza bezmiarem lasów świerkowych i bukowych - kilka szczegółów. Żeby je wszystkie odnaleźć trzeba pofatygować się i przejść parę kroków wspomnianą dróżką w kierunku wschodnim. Na poniższych zdjęciach wspomniane obiekty.

Przyjrzyjmy się bliżej.

Te zabudowania to Sokołowsko. Gdy się dobrze przyjrzeć widać ruiny dawnego sanatorium Grunwald. Na powyższym zdjęciu niewidoczne. Widok jest przykry i żal mi było fotografować.

Wprawny obserwator zauważy fragment wyrobiska kamieniołomu melafiru między Krzywuchą, Bukowcem a Graniczną. O aktywności gospodarczej tego przedsięwzięcia świadczą odgłosy przewalającego się tłucznia oraz (chyba) sygnały wydawane przez pojazdy transportowe. 

Idąc dalej znajdziemy się w miejscu z którego widać dobrze nam znany budynek. 

Przełęcz Trzech Dolin oraz Hala Pod Klinem. Dla osób wyposażonych w sprzęt przybliżający, istnieje możność sprawdzenia czy zaparkowany samochód stoi na swoim miejscu. 

Andrzejówka oraz widoczny za schroniskiem niszczejący budynek drugiego, dawnego schroniska.

Wyciąg na Hali Pod Klinem.

Droga którą można dojść na Rogowiec, Turzynę, Jeleniec i inne wzniesienia.

Wreszcie najważniejszy cel mojej wycieczki.

Ten kształt przypominający skałę, to ruiny zamku Radosno z połowy XIII wieku. Niestety dotarcie tam z owej półki na zboczu Suchawy jest raczej trudne i trzeba obejść kawałek terenu. Ruiny widziałem już wiele razy z daleka, ale nigdy żadna droga nie poprowadziła mnie do nich bezpośrednio. Dziś postanowiłem osiągnąć wybrany cel, więc powoli opuściłem gościnny stok Suchawy i udałem się w wybranym na wyczucie kierunku.




Obszedłem Kostrzynę i po pewnym czasie dotarłem na szczyt Włostowej.

Liczne młode naparstnice porastające kamieniste skarpy.




Ciekawe przykłady erozji skał i próbującej opanować to siedlisko roślinności.





Po dłuższym kluczeniu po okolicy wszedłem w łagodny rejon lasu bukowego znajdującego się u podnóża okolicznych wzniesień, w obniżeniu, przez które przepływa strumień Sokołowiec i jego odnogi. Zrobiło się pochmurno. Nigdy w tych stronach nie byłem, więc wciąż nowe widoki budziły moje zaskoczenie. Napotkałem na kilka ciekawych okazów botanicznych.


Szczawik zajęczy.

Lepiężnik biały.




Zielona mgiełka już widoczna. 

Typowe siedlisko lepiężnika białego - wilgotne brzegi strumienia.


Tu lepiężnik biały dzieli swoje stanowisko z pokrzywą. Bystry obserwator dostrzeże również inne gatunki, na przykład podagrycznik.




Tutaj napotkałem dobrze znaną i opisywaną w poprzednim poście kokorycz pustą.

Kolejny etap to wąska ścieżka z kilkoma bardzo stromymi podejściami. Przejście odcinka od szerokiej drogi widzianej na poprzednich zdjęciach do ruin zajmuje około 10 minut. Nie będę opisywał historii tego obiektu, gdyż istnieją na ten temat fachowe opracowania. Do dzisiejszych czasów zachowało się niewiele, mianowicie ruiny cylindrycznej wieży do wnętrza której można zajrzeć. Zbudowana jest ona z lokalnie występującego melafiru. Warto zwiedzić otoczenie obiektu, należy przy tym uważać na nierówności terenu, zapadliska, fragmenty piwnic i stromizny. 





Wyraźnie zaznaczona gładka powierzchnia ścian wewnętrznych. 

Kruszący się mur w szczegółach. Zwracają uwagę ostre kawałki melafiru oraz spoiwo w kolorze tegoż kamienia.

Przejście od ruin do schroniska zajmuje zaledwie 20 minut. Po udanym dniu zrobiłem sobie jeszcze odpoczynek z widokiem na schronisko oraz przez chwilę na miejski autobus który obok niego manewrował. Łyk herbaty z takim widokiem - coś pięknego.

Szczytnik i okolice w maju

Najwyższa pora zmienić kierunek wycieczek i pojechać w Ziemię Kłodzką. Dnia 19 maja 2018 pojechałem do Polanicy Zdrój. Miejscowość ta je...